Początek lutego to dla mojej czteroosobowej rodzinki walka z przeziębieniem! Każdy kto miał chore dzieci i męża, wie jakie to ciężkie. Marudzenie, płacz, nieprzespane dni i noce.... Horror
W takiej atmosferze każde pięć minut na haft było dla mnie wybawieniem!
Efekt mojej pracy widać w pamiątce ślubnej:
A tu małe zakupki: brakujące muliny, nowe kanwy do bombek, forma do guzika i gratis mulina metalizowana - fiolet!
Małe a cieszy!-)
W odpowiedzi na komentarze:
mniej słów - może mój pejzaż to confetti, ale całkiem przyjemnie się go wyszywa!-)
herbatnick and tea-m - wyszywasz duże trudne hafty, więc kto jak kto, ale ty byś sobie spokojnie poradziła z takim małym pejzażem-) Pozdr.
Cudna jest Twoja pamiątka ślubna! I zakupy też!
OdpowiedzUsuńAle fajna pamiątka ślubu będzie :) Zakupy też niczego sobie :) Życzę zdrowia rodzince :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie sukienki przybywa i świetne zakupy:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:-)
Mimo pogromu chorobowego ładnie przybyło w pamiątce :) Coraz piękniejsza jest :) A zakupy jak zwykle poprawiają humorek :)
OdpowiedzUsuńZdrowia dla Was :*
Hafcik jest przeuroczy. Będzie piękna pamiątka!
OdpowiedzUsuńbędzie super hafcik :)
OdpowiedzUsuńFajnie rośnie Twój hafcik, każdy krzyżyk zbliża do celu :) Pozdrawiam i życzę zdrówka dla całej rodzinki :)
OdpowiedzUsuńŚlubna pamiątka jest prześliczna a zakupy bardzo przyjemne :)
OdpowiedzUsuńJuż jest piękny, a co dopiero jak skończysz :)
OdpowiedzUsuń